Na pewno o uszy obił się wam tomik Rupi Kaur mleko i miód. Mam niemiłe wrażenie, że Rupi zaczęła wszego rodzaju "apokalipsę poezji treści-beztreści" czyli bełkot o niczym. Zdążyłam zauważyć podobne twory do - słynnego już - kto umarł, ten nie żyje. Nie mogę jednak odjąć tego, że mleko i miód były swego rodzaju biblią dla nowonarodzonych pisarek, głównie tych skupiających swoje zainteresowania tylko ku poezji. Nie chcę tutaj pokazać błędów masy, ponieważ dobre wiersze, to dobre wiersz i - owszem istnieją, jednak w o wiele mniejszych ilościach. Niemniej jednak jeśli ktoś jest zachwycony nowonarodzoną poezją - okej. Do niczego nie namawiam, chcę się tylko wypowiedzieć na temat plagiatowania bez plagiatu - nie wiem czy dobrze to opisałam, ale mam nadzieję, że chociaż pod tym względem możemy się zgodzić.
Punkt pierwszy, czyli napisanie dosłownie kilku zupełnie niezwiązanych ze sobą słów i połączenie ich w całość.
jego
usta
lśniły.
Absolutnie nie chodzi mi o ich dlugość tylko sens. W takich momentach zwykle powtarzam jedno zdanie w kółko i w kółko "Co autorka miała na myśli?". W końcu - jak można przekazać swoje odczucia i emocje w trzech w prostych słowach. Trochę to ambiwalentne patrząc na to jak skompikowane są uczucia prawda? Nie chcę grać hipokrytki w tym momencie - przyznaję, sama czasami naskrobię coś krótkiego i małego jednak nie mam zamiaru od razu lecieć do wydawnictwa z prośbą o wydanie mojego zbioru w celu zarobienia milionów.
Punkt drugi, czyli "przecież to jest kobieco-feministyczna opowieść zranionej kobiety, jak możesz tego nie kochać?". Okej tutaj jest mniej subtelnie, ale jednak naszym głównym przykładem jest mleko i miód dlaczego więc nie wykorzytać tematu w 100%? Czytając te wszystkie zbiory zastanawiam się czemu pomimo całego swojego feminizmu kobiety decydują się pisać o mężczyznach? Według mnie pisząc coś osobistego można wyjść z tej strefy pruderyjności jednak treści z jakimi mamy do czynienia to lekka przesada. Rozumiem pisadła Bukowskiego - jego styl zawsze miał przepych seksu jednak to był jego styl. Tutaj - znaczy w delikatnej poezji - ten zabieg nie sprawdza się tak dobrze. Czasami, naprawdę czasami ktoś zaświeci. Ale to czasami
Punkt trzeci, le esthétique. Chyba moje ulubione. To jest tak proste, że ta prostota aż robi się głupia. Wydaje mi się, że to jest głównym "motorkiem" i powodem popularności poezji jest w istocie jego okładka, estetyka etc. Mam wrażenie, że każdy z nas w chociażby małym stopnu zwraca uwagę na oprawę książki prawda? I te obrazki w środku. Chyba jeden jedyny powód czemu trzymam mleko i miodowo podobne poezje na "ładniejszej" półce.
I to chyba wszystko. Zapraszam do dyskusji w komentarzach, w wiadomościach czy gdziekolwiek chcecie. W następnym tygodniu będzie o Fabritiusie bo męczę wszystkich jego cudownościami.
Na pewno o uszy obił się wam tomik Rupi Kaur mleko i miód. Mam niemiłe wrażenie, że Rupi zaczęła wszego rodzaju "apokalipsę poezji treści-beztreści" czyli bełkot o niczym. Zdążyłam zauważyć podobne twory do - słynnego już - kto umarł, ten nie żyje. Nie mogę jednak odjąć tego, że mleko i miód były swego rodzaju biblią dla nowonarodzonych pisarek, głównie tych skupiających swoje zainteresowania tylko ku poezji. Nie chcę tutaj pokazać błędów masy, ponieważ dobre wiersze, to dobre wiersz i - owszem istnieją, jednak w o wiele mniejszych ilościach. Niemniej jednak jeśli ktoś jest zachwycony nowonarodzoną poezją - okej. Do niczego nie namawiam, chcę się tylko wypowiedzieć na temat plagiatowania bez plagiatu - nie wiem czy dobrze to opisałam, ale mam nadzieję, że chociaż pod tym względem możemy się zgodzić.
Punkt pierwszy, czyli napisanie dosłownie kilku zupełnie niezwiązanych ze sobą słów i połączenie ich w całość.
jego
usta
lśniły.
Absolutnie nie chodzi mi o ich dlugość tylko sens. W takich momentach zwykle powtarzam jedno zdanie w kółko i w kółko "Co autorka miała na myśli?". W końcu - jak można przekazać swoje odczucia i emocje w trzech w prostych słowach. Trochę to ambiwalentne patrząc na to jak skompikowane są uczucia prawda? Nie chcę grać hipokrytki w tym momencie - przyznaję, sama czasami naskrobię coś krótkiego i małego jednak nie mam zamiaru od razu lecieć do wydawnictwa z prośbą o wydanie mojego zbioru w celu zarobienia milionów.
Punkt drugi, czyli "przecież to jest kobieco-feministyczna opowieść zranionej kobiety, jak możesz tego nie kochać?". Okej tutaj jest mniej subtelnie, ale jednak naszym głównym przykładem jest mleko i miód dlaczego więc nie wykorzytać tematu w 100%? Czytając te wszystkie zbiory zastanawiam się czemu pomimo całego swojego feminizmu kobiety decydują się pisać o mężczyznach? Według mnie pisząc coś osobistego można wyjść z tej strefy pruderyjności jednak treści z jakimi mamy do czynienia to lekka przesada. Rozumiem pisadła Bukowskiego - jego styl zawsze miał przepych seksu jednak to był jego styl. Tutaj - znaczy w delikatnej poezji - ten zabieg nie sprawdza się tak dobrze. Czasami, naprawdę czasami ktoś zaświeci. Ale to czasami
Punkt trzeci, le esthétique. Chyba moje ulubione. To jest tak proste, że ta prostota aż robi się głupia. Wydaje mi się, że to jest głównym "motorkiem" i powodem popularności poezji jest w istocie jego okładka, estetyka etc. Mam wrażenie, że każdy z nas w chociażby małym stopnu zwraca uwagę na oprawę książki prawda? I te obrazki w środku. Chyba jeden jedyny powód czemu trzymam mleko i miodowo podobne poezje na "ładniejszej" półce.
I to chyba wszystko. Zapraszam do dyskusji w komentarzach, w wiadomościach czy gdziekolwiek chcecie. W następnym tygodniu będzie o Fabritiusie bo męczę wszystkich jego cudownościami.